Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Tu chodzi oczywiście o przedstawienie przywar "SP ojca" i "SP kolegów" w krzywym zwierciadle. Jesteśmy tylko i aż ludźmi.
O odbiorniku Elektromekano M-113 akurat nie słyszałem, ale niestety dziś trudno dotrzeć do materiałów z tamtego okresu. Większość odbiorników z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych miało normalne VFO i stąd to stwierdzenie, że to jest rzadkość. Przynajmniej standardowe wyposażenie statków, których kabina R/O jest najlepiej udokumentowana (czyli brytyjskich) przeważnie nie zawierało odbiornika z kwarcowym Rx przypisanym do kanałów na 2MHz. Co nie znaczy, że ich nie było. Po prostu dokumentów na ten temat jest bardzo mało w wirtualnym świecie.
Polskie stacje brzegowe miewały problemy z siłą sygnału i nie tylko w porównaniu do ZSRR, ale także do Włochów i Brytyjczyków. Prawda, że AM jest mniej sprawną emisją niż CW i to nie podlega dyskusji. Dopiero wprowadzenie SSB razem z dobrą kompresją przyniosło radykalny wzrost jakości połączeń głosowych. Zrozumieli to praktycznie wszyscy, powstały konstrukcje takie jak Marconi Crusader czy polska Mewa i ostatecznie wprowadzono SSB na 2182kHz.
Brytyjczycy przez długi czas mieli rozwiniętą sieć stacji brzegowych pokrywających swoimi wycinkami większość mórz i oceanów. Stacje te były dość gęsto rozmieszczone, a zatem do nawiązania łączności wystarczył nadajnik o stosunkowo małej mocy 100W - właśnie po to powstał Oceanspan. Taka sama moc pierwszych nadajników Elektromekano starczała aż nadto do QSO po Bałtyku i okolicach. W latach siedemdziesiątych ostatecznie rozwiązano "area scheme" i R/O musieli dowołać się Portishead bezpośrednio. Polskie statki łączyły się niemal wyłącznie z polskimi stacjami brzegowymi.

Co do częstotliwości i kwarców to dam przykład brytyjskiej konstrukcji Oceanspan (prawdopodobnie najpopularniejszy i najdłużej wykorzystywany nadajnik na świecie).
Oceanspan był stabilizowany za pomocą rezonatorów kwarcowych, statek dysponował ograniczoną pulą częstotliwości, na których nadajnik mógł pracować. Przykładowa obsada na statku Baron Wemyss/GCQE obejmowała pięć częstotliwości w zakresie fal średnich (410, 468, 480, 500, 512 kHz) oraz 18 częstotliwości w zakresie fal krótkich: (4184, 4204, 4228, 6275, 6308, 6342, 8367, 8407,8456, 12551, 12610, 12684, 16734, 16814, 16912, 22252, 22287, 22350 kHz). Aby uzyskać powyższe częstotliwości w pasmach 4, 6, 8, 12 i 16 MHz wystarczyły trzy rezonatory kwarcowe: 2092 kHz, 2102 kHz i 2114 kHz, a wbudowane w nadajnik powielacze częstotliwości uzyskiwały właściwy sygnał, z pewną odchyłką oczywiście, ale to mieściło się w granicach tolerancji. Metoda ta była bardzo prosta, ale ograniczała dostępne częstotliwości nadajnika. Było to kłopotliwe, gdyż utrudniało czasami przeprowadzenie łączności ze statkami spoza grupy tego samego armatora. Podobne ograniczenia dotyczyły nadajników Elektromekano stosowanych na polskich statkach. Należy jednak pamiętać o tym, że lista częstotliwości roboczych, na których każdy statek mógł nadawać była dokładnie określona w papierach.
Zauważcie, że zastosowanie powielaczy i zależności między pasmami przypominają to, co mamy na pasmach amatorskich - do obsługi CW na 3.5, 7, 14, 21 i 28 teoretycznie wystarczy JEDEN rezonator kwarcowy i łańcuch powielaczy.
W ogóle Oceanspan był ciekawą konstrukcją. Dzięki kluczowaniu w kilku stopniach jednocześnie sygnał Oceanspana był ostry i bardzo charakterystyczny. Większość radiooficerów rozróżniała go prawie natychmiast.

oto jedna z opinii:
    "brytyjski_ro" pisze:

    Oceanspan to był bardzo niezawodny, prosty w ewentualnych naprawach nadajnik. Niestety miał żałosną moc, coś jak pierdnięcie podczas tornada. Gdy inne statki miały kilowat w antenie, my musieliśmy dowołać się Portishead, mając mniej niż jedną dziesiątą ich mocy. Jeszcze gorszy był Seaspan oraz Transarctic, gdyż miał połowę mocy i tak słabiutkiego Oceanspana. Chociaż w ofercie Marconi znajdowały się mocniejsze urządzenia, armatorzy kupowali to, co było najtańsze i spełniało wymagania stawiane przez przepisy


Firma Marconi postanowiła usunąć najpoważniejszą wadę Oceanspana – zbyt małą moc. Dodali zatem wzmacniacz liniowy 700W w osobnej szafie (później żargonowo nazywanej dopalaczem). Cały zestaw (Oceanspan + wzmacniacz) nazwano Worldspan. Ponieważ wzmacniacz był osobnym urządzeniem, proces strojenia Worldspana był dłuższy i bardziej skomplikowany. Radiooficerowie nie lubili Worldspana, właśnie ze względu na tę dodatkową pracę, którą musieli bardzo często wykonywać i dość silny hałas związany z pracą elektromechanicznych przetwornic napięcia zasilających oba urządzenia.
Aby poprawić elastyczność tak sprawdzonej konstrukcji, jaką bez wątpienia był Oceanspan, dodano tranzystorowy moduł syntezy częstotliwości, dołączany kablem do gniazda zabudowanego w miejsce, w które oryginalnie można było włożyć dodatkowy rezonator kwarcowy. Tak zmodernizowany Oceanspan mógł z powodzeniem działać jako rezerwowy nadajnik awaryjny. Na niektórych statkach doczekał aż do okresu przejściowego związanego ze wprowadzeniem systemu GMDSS i cyfrowego selektywnego wywołania.

Na polskich statkach nie modernizowano lampowych nadajników Elektromekano lub Wieloryb, ale raczej wymieniano na polskie półprzewodnikowe urządzenia serii Mewa, zabudowując radiostację kombinowaną Unitra Unimor RK-3806. Dodatkową zaletą była dostępność emisji głosowej SSB, niezawodność i bardzo dobra jakość sygnału oraz modernizacja odbiorników na urządzenia z syntezą częstotliwości. Pierwsze wersje radiostacji kombinowanej zawierały Mewę z kwarcową wzbudnicą i odbiornik główny EKV z syntezą. Z kolei złomowany stopień mocy od Wieloryba znalazł czasami miejsce w klubie krótkofalarskim, gdzie dwie lampy QB 3/300 były bardzo dobrym "argumentem" w zawodach.


  PRZEJDŹ NA FORUM