Balon z Warszawy 12.10.2013
Po przybyciu na miejsce około 3-4km od miejsca lądowania widzieliśmy rozwiewającą się mgłę oczko Niechybny znak katastrofy.
Pierwszy nasłuch na częstotliwości nadawania trakera RTTY nie przyniósł efektu. Pomimo systematycznego przesłuchania okolicy z użyciem 9-el yagi nic nie usłyszeliśmy.
Więc zmieniliśmy miejsce postoju jadąc zgodnie z teoretycznym kierunkiem lotu kolejne kilka km jakimiś drogami polnymi lasem a ciemno było tak że kompletnie nie było widać punktów orientacyjnych.
Dopiero z drugiego miejsca usłyszeliśmy słaby sygnał trakera. Udało nam się zdekodować ramkę i wrzucić ją do sieci. Mając namiary ruszyliśmy przez pola strasząc zające. Wędrówka nasza nie bardzo zbliżała nas do trakera gdyż sygnał wcale nie był silniejszy. Wróciłem zatem po samochód i zaczeliśmy krążyć po okolicy zastanawiając się dlaczego tak słabo go słychać i dlaczego niema ramek APRS z drugiego trakera. I nagle na panelu 710 widzę ramkę 1km od nas dokładnie na kursie.
Krążyliśmy jeszcze jakieś 15minut by ustalić miejsce upadku, tymczasem sygnał RTTY już był bardzo mocny.
No i wreszcie mieliśmy dokładny namiar z szosy pod kątem 45 stopni odległość 100m
Znów polna droga i widzimy szkółkę leśną (ciemno było ale na oko to były brzozy)
Tutaj już z ręczniakami i latarkami (w okolicy pewnie myśleli że kradniemy sadzonki)zaczeliśmy szukać zguby.
Zdjęcia ilustrują jak znaleźliśmy balon. Traker RTTY leżał w trawie pod samym płotem w połowie wysokości otwarta kapsuła trakera APRS i nieco dalej częściowo wypełniona powłoka balonu.
Po powrocie zaciągnąłem się zawartością balonu, niestety mój głos nie zmienił tonu zatem helu komisja ekspertów nie stwierdziła.


  PRZEJDŹ NA FORUM