Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu? |
ETO jest wynalazkiem ery post-radiooficerskiej (przepraszam za karkołomne określenie, Hi). Ale wróćmy do zasadniczego tematu. W polskiej flocie prawie wszyscy radiooficerowie byli absolwentami grupy radiowej wydz. elektrycznego Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni lub w Szczecinie (lata 60te) albo Wyższej Szkoły Morskiej tamże (lata 70. i 80.). Poza dyplomami z uczelni musieli zaliczyć egzaminy państwowe radiooperatorów II i I klasy. Stanowisko radiooficera było zawsze wymagane do obsadzenia w załodze statku bodajże powyżej 500 DWT w żegludze międzynarodowej. Wyobraźcie sobie mały statek z serii "bajkowców" np. m/s Rusałka pływający na linii europejskiej, gdy rejs Gdynia-Rotterdam-Gdynia trwał 7 dni, miał na burcie R/O. Na tzw. liniach długich (Wsch. Afryka, Indie, Daleki Wschód i wyspy Pacyfiku) R/O miał pomocnika: asystent R/O (absolwent po Szkole i z dyplomem II kl. ale nieopływany). Przecież ktoś musiał klepać na maszynie do pisania przez kalkę w 3. egzemplarzach codziennego "szmatławca" - Głos Marynarza a także kapitanowi robić za sekretarkę. Hi. R/O należał do elity statkowej. Z racji przepływu przez jego ręce i ucho wszelkich tajemnic statkowych był często honorowany miejscem przy stole w salonie kapitańskim. Kabinę mieszkalną też miał na poziomie kapitańskim. Obok radiokabina, z dobrą klimatyzacją co było bardzo istotne w tropiku, a więc biały kołnierzyk i czyste ręce - żyć nie umierać i wspomniany wcześniej motorzysta mógł tylko przeklinać w duchu dzień, w którym poszedł na wagary zamiast na lekcje w podstawówce O obowiązkach służbowych R/O napisano już wcześniej. Zaznaczę, że w polskiej flocie równocześnie z R/O na burcie byli elektrycy. W zależności od strefy pływania i wielkości statku było ich trzech, dwóch lub jeden. Na wspomnianym m/s Rusałka był to elektromonter. Dzisiaj wygląda to na żart ale wówczas cała załoga na bajkowcu składała się początkowo z 18 osób http://www.plo.com.pl/flota/min381.jpg Na klasyczne dziesięciotysięczniki mustrowało trzech elektryków. http://pl.wikipedia.org/wiki/Dziesi%C4%99ciotysi%C4%99cznik ale tam początkowo załoga liczyła 47 osób. Podobnie jak R/O elektrycy byli głównie absolwentami wydz. elektrycznego szkoły morskiej. Elektrycy należeli do działu maszynowego, którym rządził starszy mechanik, do którego z konserwatywnym respektem zwracano się "panie inżynierze" choć potocznie przez załogę był nazywany chief'em (ale znam też określenie "prezes"). Teoretycznie R/O był zaliczany na statku do działu pokładowego ale w praktyce zawsze podkreślał swoją odrębność co było powszechnie akceptowane zarówno na burcie jak i w biurze armatora. Tak, to był "pan radio"... a w jego kabinie zawsze coś piszczało. ... ech nostalgia, SRI. P.S. Off topic dla zmiany nastroju, bo to Nowy Rok więc proponuję następny mini Quiz: trymer na statku - co to mogło być? Gratuluję Marcinowi prawidłowej odpowiedzi na poprzednie pytanie. TNX. |