Producenci drżą przed usterkami.
Do dwóch razy sztuka.
Równolegle bardzo ciekawa bardzo dyskusja toczy się w komentarzach pod samym artykułem.

Moim zdaniem będzie jak to w życiu "coś za coś", produkty popracują pewnie okres gwarancji + 1 dzień (a może i miesiąc) a serwisy będą zwykłymi tzw. "wymieniaczami", tak jak w przypadku produktów m.in. z ChRL, co ma miejsce już dzisiaj. Może nawet dojedzie do sytuacji jak w znanym mi przypadku reklamacji, jeśli towar uszkodzony, walnąć młotkiem, zrobić zdjęcie, aby ukazać numer seryjny, zostanie podesłany nowy.

Ktoś wspomniał, że serwisanci stracą pracę, moim zdaniem niekoniecznie, bo dzisiaj już tak naprawdę nie ma serwisów z prawdziwego zdarzenia, tzw. pana Staszka, co posłuchał, powąchał, podotykał, poruszał i podrapał się po głowie i dianoza była postawiona w 80-90% trafnie, potem tylko wymiana uszkodzonego podzespołu i śmiga dalej. Ci który się ostali, zawsze myślę mogą szukać pracy w tzw. "dziale kontroli jakości" jakiegoś potentata produkcyjnego.

Znajomy prowadził serwis RTV w latach 90-00, na początku gdy naprawiał polskie sprzęty RTV, amplitunery i inne szło dobrze, od czasu, kiedy pojawiła się tzw. cyfrówka, problemy napraw stały się coraz większe. Zwykle jak to mawiał "siadał procesor" i generalnie naprawa polegała na wymianie całego elementu, niejednokrotnie całej płyty z w/w procesorem. A to było w tych czasach na naszym rynku praktycznie nie do zdobycia. Chodziło głównie o towary z tzw. niemieckich wystawek, ale nie tylko. Obecnie znajomy zmienił branżę i kraj i wiedzie troszeczkę spokojniejsze życie poza granicami kraju w koncernie produkującym żywność.

Myślę, że jeśli przepisy wejdą w życie, to zacznie się walka z udowadnianiem, czy towar zostanie zakwalifikowany jako usterka czy uszkodzenie z winy użytkownika. Czyli generalnie bardziej zajadła walka ze sprzedawcą. BO to w końcu w naszym kraju jest jak jest.

Druga sprawa - towary tanie, może być jak na znanym serwisie aukcyjnym z tzw. "przekrętami", gdzie oferuje się towar za 30-40 zł z wysyłką, może to być nawet "zczochrany" bubel, sprzedawca powie, ok, proszę odesłać w ramach niezgodności towaru z umową, czyli 10-15 zł w tył za przesyłkę, nie odbiera paczki, wraca, my płacimy kolejne kilkanaście złotych i mamy już prawie wartość towaru. A w świetle prawa, przesyłka nieodebrana dwa razy jest traktowana jako doręczona, więc widzimy jak jest. wesoły Zawieranie umów na odległość może stracić ekonomiczny sens w przypadku zakupu relatywnie tanich produktów.

Mimo wszystko uważam, że my jako konsumenci będziemy w lepszej sytuacji, czyli zaczyna się walka z napływową tandetą spoza granic. Sklepy "za 5 zł" już od pewnego czasu same się wyeliminowały z rynku. Gdyby tylko nasi możnowładcy spowodowali możliwość rozwinięcia przemysłu w naszym kraju... Byłoby jeszcze lepiej.


  PRZEJDŹ NA FORUM