Radiostacje przenośne z okresu II Wojny Światowej
Nie wspomnieliście jeszcze o pracy ludzi pokroju inżyniera Manczarskiego i Heftmana. Otóż podczas wojny powstała polska radiostacja desantowa nazywana popularnie pipsztokiem (pierwsza wersja to była Nelka). Był to transceiver z odbiornikiem reakcyjnym, nadajnik stabilizowany kwarcem. Urządzenie o dwa razy większej mocy wyjściowej niż paraset i bardzo dobrym odbiornikiem.
DEtale są tutaj.
Pierwszą radiostacją de facto desantową tej klasy była A1 wyprodukowana w zakładach AVA w Warszawie (nazwa od znaków Palluth+Heftman, TPAV+TPVA). A1 miała nadajnik na lampie 6L6, podobnie jak wiele innych radiostacji z tego okresu.
Przy mocy nadawczej rzędu 10W taka radiostacja w zakresie około 5-7MHz w dzień i 3-5MHz w nocy zapewniała bezproblemową łączność z Londynem na telegrafii.
Oto polska radiostacja A2 czyli Nelka w rękach francuskiego kolekcjonera:

nadajnik

Niestety nie mam zdjęcia radiostacji A1. Późniejsze modele już wykonane w Anglii korzystały z podwójnej tetrody strumieniowej, która oddawała jeszcze większą moc do anteny. Polska radiostacja była prawie dwa razy mocniejsza od amerykańskiej szpiegowskiej RS-1. Była także przystosowana do anteny promieniowania pionowego (antena Manczarskiego), dzięki której namierzenie stacji na fali przyziemnej było bardzo trudne.

Do tego należy dodać fakt, że inżynierowie przygotowali obwód końcowy w ten sposób, by radiostacja potrafiła wykorzystać antenę z różnymi przeciwwagami, w tym z zasilaniem symetrycznym. Takie radio mogło z powodzeniem użyć długiej anteny longwire, która przy zysku rzędu 6-8 dB do anteny izotropowej dawała bardzo dobre wyniki. W tym czasie po prostu nie było tak silnych zakłóceń.

W dokumencie z Dropboksa jest błąd - późniejsze serie nie zawierały już lampy 6L6 ale tak, jak wspomniałem podwójną tetrodę 829 a zatem dysponowały nadajnikiem o całkiem solidnej mocy. Oto schemat urządzenia ze strony cryptomuseum.com


  PRZEJDŹ NA FORUM