Muzeum techniki w Warszawie umiera..
Pałac Kultury i Nauki wypowiedział umowę najmu
Uwielbiałem to muzeum jako dzieciak...

Byłem tam ze swoja pociechą jakieś trzy lata temu. Syf, brud, kurz, ekspozycja uboższa niż kiedyś (za wyjątkiem sali RTV) - modele kiedyś działające teraz popsute, część eksponatów zniknęła. Obsługa różnie: jeden facet zamknął salę (model kopalni) łańcuchem i palił peta przy otwartym oknie, inny z kolei (sala z gramofonami itp.) genialny, jak zobaczył ze się cokolwiek interesujemy pokazał nam jak się nagrywa płyty gramofonowe, na własnoręcznie wykonanym urządzeniu (adapter + lutownica + transformator od kolejki pico, nagrywał na starych płytach CD zresztą).

Z ciężkim sercem muszę stwierdzić, że jedynym wyjściem jest jak najszybsza likwidacja tej nieprzystającej do obecnych realiów instytucji. A następnie powołanie zupełnie nowego muzeum, z nowymi ludźmi (i może w innym miejscu). A przede wszystkim pracującego według zupełnie innej filozofii. Żadnego "nie dotykać eksponatów" - jak najwięcej działających urządzeń, jak najwięcej możliwości własnoręcznego ich wypróbowywania.

W dziale dotyczącym komunikacji muzeum powinno mieć nie tylko działającą radiostację, ale też działający dalekopis, faks, centralę Strowgera czy aparat Morse'a. Wyobraźcie sobie wycieczkę szkolną, która zamiast smutno sunąć w obuwiu ochronnym po wypastowanym parkiecie uczestniczy w lekcji muzealnej podczas której wykorzystuje te wszystkie urządzenia poznając n.p. proces tworzenia gazety - robiąc zdjęcia i analogowe odbitki, redagując tekst na maszynie do pisania, przekazując go dalej dalekopisem, odlewając na linotypie i na koniec drukując.


Jeśli się nie zmieni podejście władz (a nic nie wskazuje na to, by się miało zmienić), to muzeum sobie spokojnie zbankrutuje, eksponaty poginą lub zgniją spokojnie na świeżym powietrzu a w pustym lokalu urządzimy Biedronkę.


  PRZEJDŹ NA FORUM