[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Instalacja
Ojciec wylądował. Odebraliśmy ze składu celnego palety ze sprzętem. Zero cła, bo wszystkie dokumenty załatwiliśmy wcześniej, tylko trzeba było to odebrać osobiście w kompletnym składzie klubu. Dostaliśmy pozwolenie radiowe do ręki i wskazane miejsce skąd klub ma nadawać. Okazało się, że przeprawa promowa nie wchodzi w rachubę, ale dzielne siły zbrojne San Escobar w ramach przeprosin za wygonienie z okolic Esperal załatwiły nam przewóz na pokładzie okrętu. Podjechaliśmy na umówione miejsce w porcie, ale nijak nie mogliśmy ich dostrzec. W końcu okazało się, że przewiozą nas na wyspę zakupioną w Polsce korwetą klasy Gawron. Nikt jej nigdy nie zobaczył i nie zobaczy – taki ma kamuflaż.

Zasilanie
Wylądowaliśmy na wyspie, dotarliśmy na miejsce. Właściciele posiadłości przywitali całą naszą grupę z uśmiechem, zabraliśmy się za instalację. Miejsca mało, ale udało się powiesić sześć anten drutowych. Rozwinęliśmy składany stacker, pionowanie masztu skończyło się tuż przed zachodem słońca. Niby wszystko dobrze, ale nie oznaczyliśmy kierunku na selsynach obrotnicy. Diabli by to wzięli! Ojciec chciał już całość demontować, przestawić i montować z powrotem. Wyperswadowałem mu rozwiązanie prostsze – niech zawoła i ustawi antenę na najsilniejszy sygnał. Tak też zrobił. Na razie zaczął małą mocą. Okazało się, że nie można podkręcić więcej niż kilowat, bo wysiada zasilanie. Tak to jest, gdy nie ma trzech faz a jedynie smętne 120V 60Hz i transformator. Ostatecznie stwierdziliśmy, że całą aktywność zrobimy na agregacie. Mamy zapas paliwa. Także tego zimowego, do spożycia po godzinach.


  PRZEJDŹ NA FORUM