[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Komary
Był wieczór, ostatnie dni wakacji. Tak jakoś szybko zleciało. Byliśmy krótko nad morzem, bo urlop nie jest z gumy. Znowu zaczął się kierat roboty. Weekendy oczywiście spędzamy na wsi. Tata trochę gorzej się czuje, mam wrażenie, że musi trochę przystopować w swojej ciągłej pogoni za nieosiągalnym celem najlepszej stacji. Tu nawet nie chodzi o konstrukcje antenowe, odbiorniki, wzmacniacze, doświadczenie operatorów. Rzecz w tym, że ojciec chce mieć wszystko najlepsze na świecie. A to jest trochę trudne, biorąc pod uwagę nasze położenie geograficzne i związaną z tym propagację fal radiowych. Jeszcze kilka lat temu patrzyli się na niego jak na jakiegoś dziwaka. Potem marudzili, że wielkie anteny im psują życie we wsi. Później zaakceptowali te konstrukcje ale narzekali, że ojciec nie pojawia się w kościele na sumie. Rzecz w tym, że akurat w weekend są zawody, a wtedy nie odciągniesz go od radia nawet traktorem. Jeden plus – tata nauczył się robić sobie krótkie przerwy. Wyszedł z chatki i mówi:
- Ale kiepskie warunki, psiamać, no nie idzie. Wszystko do kitu, propagacja nas nie lubi, bo jesteśmy za bardzo na północ, ludzie nie lubią, bo nie chcemy robić tego, co oni.

Nagle ojciec przestał mówić, zrobił szybki ruch ręki i plask! Utłukł dokuczliwego owada na własnym czole.
- Patrz, tylko te cholerne komary kochają cię takiego, jak jesteś.
Nagle do taty podbiegło kochane psisko i poprosiło po pogłaskanie. Od razu skomentowałem:
- Nie, nie tylko, zobacz na Rudego i Kicimiałkę.
- Faktycznie. Prawdziwy terapeuta ma cztery łapy i futro.
Zawrócił do chatki. Chwilę potem usłyszałem:
- I co patafianie, posuwasz się, kręcisz gałą by sobie oczyścić pasmo a i tak tego Meksyku nie słyszysz, a on cię woła. To po co pchasz tak podły sygnał? A?
Tu się od lat nic nie zmienia.



  PRZEJDŹ NA FORUM