Komunikat PZK
Protest Zygmunta SP5ELA
Darku SQ2NSZ, żeby wszystko było jasne... jestem członkiem PZK i za takiego się uważam. Regularnie opłacam składki roczne, regularnie (jako nieliczny!) opłacam również składkę dobrowolną za stowarzyszenie (DSKiR - SP6YOA), którego jestem przedstawicielem. I mając świadomość, że i tak większość tych pieniędzy prawdopodobnie zostanie "przejedzona" (zresztą jak wszystkie akcyzy, podatki i składki przymusowe w tym kraju), nie zamierzam rezygnować bo jestem przekonany, że postępuję słusznie. A jeśli chociaż 10% mojego wkładu finansowego pomoże w przedsięwzięciach rzeczywiście potrzebnych i dobrych dla krótkofalowców, mnie to wystarczy.

Natomiast kwestia "jakości" krótkofalowców to zupełnie inna sprawa. Jak wspomniałem, bywam na spotach związanych z różnymi hobby ale spotkania krótkofalowców przebijają wszystko. Świat wygląda miło i pięknie jedynie na filmach Henia Pachy (Pozdrawiam!), a gdyby podsłuchać nieśmiało wszystkie rozdrobnione, - stojące razem, a jednak osobno - poszczególne grupki ludzi, na jaw wyjdzie, że dobra połowa tych dyskusji to krytyka zarówno władz jak i poszczególnych członków i ich przedsięwzięć, złośliwe docinki, obgadywanie innych za plecami a nigdy twarzą w twarz. Nie chcę tu porównywać przedstawicieli całkiem różnych zainteresowań, żeby nikogo nie obrazić, ale na zlotach motocyklowych to tacy "panowie" dostaliby zwyczajnie po ryju, a potem kopa za bramę, żeby nie psuć atmosfery na zlocie. Tam ceni się przejrzystość postaw i poglądów a za "esbeckie" podchody dostaje się krechę.

Wszystko to sprawia, że młodzi krótkofalowcy wstępują do związku jedynie dla obsługi QSL, nie widząc absolutnie innych zalet, nie rozumiejąc wszystkich tych ciągnących się konfliktów i różnych "szopek" z nimi związanych. Nie wierzycie? Wprowadźcie testowo na rok darmową obsługę QSL dla wszystkich bez potrzeby przynależności do związku a zobaczycie, ilu członków zostanie. Nie wiem czy to wciąż działające wpływy poprzedniego ustroju, czy statystyka, która zwyczajnie zawiodła skupiając w jednym miejscu nienaturalnie liczną grupę zwolenników teorii spiskowych. Ale - póki krótkofalarstwo nie przestanie być polem bezsensownych, idiotycznych sporów o jeden przecinek w zdaniu (jakże bardzo przypomina to naszą scenę polityczną, co?) i nie zacznie dawać czystej, przejrzystej, transparentnej radości - jest skazane na porażkę.

Dlatego, mimo permanentnego poczucia przynależności do związku, stoję – jak wielu kolegów – z boku. Nie angażuję się nie dlatego, że nie mam ochoty, a dlatego, iż jestem przekonany, że za moimi plecami znajdzie się dziesięciu życzliwych komentujących negatywnie i złośliwie każde moje działanie, bo żal im dupę ściska z niewiadomego mi (i chyba nikomu) powodu. Wiem, bo w ciągu ostatnich 2 lat przerabiałem to przynajmniej dwukrotnie... ale to już inna bajka...

Przepraszam jeśli kogoś uraziłem, nie to było celem niniejszego postu.

Jarek SQ6ZZZ


  PRZEJDŹ NA FORUM