SP69764_ex_SP95094KA pisze:

sq6ade pisze:

Co do tych z WOPu to jeden taki były kiedyś w tej służbie i opisywał z zachwycony wspomnieniem jak to oddawał strzały ostrzegawcze po wypowiedzeniu "sakramentalnego stój bo strzelam" w kierunku jakiegoś nieszczęśnika chcącego uciec z tego pięknego kraju.

"Obrońcy granic" chroniący nie przed imigrantami czy kontrabandą a pilnujący rodaków przed wyjazdem jak ci pilnujący muru berlińskiego

Totalne brednie piszesz.

Pojęcia nie masz, jak dobrze miał się przemyt w czasach kiedy na granicy były stosowane specjalne potykacze, rakietnice strzelające rakiety oświetlające. Zaorana granica a za nią rzeka Olza. Przemytnik nie mógł dać się złapać i utopić w Olzy. Tylko idiota, chcąc się uwalniać, uciekałby do Czechosłowacji. A przez Czechosłowację dochodzili do granicy z Austrią. Stamtąd ich wozili do aresztów w batalionach i w brygadzie. Granicę i co się na niej działo - znam od małego dziecka. Dziadka pole graniczyło z granicą Polsko Czechosłowacką. Po naszej stronie remiza była na skraju pola i w remizie stała wieża obserwacyjna. Latem myśmy boso po grudach na pasie kontrolnym przechodzili do łopianów wysokości człowieka, Tam się załatwialiśmy.
Strzały ostrzegawcze? Zawsze musiał być napisany raport. Nawet przeładowanie broni nie było bez konsekwencji. Przy zdaniu broni i amunicji, dyżurny strażnicy od razu widział na amunicji, że była wprowadzona do lufy - siedem dni aresztu za to groziło. Skąd to wiedział dyżurny? Bo kałasznik po przeładowaniu zostawia ślad po iglicy na spłonce, bezwładność iglicy to robi. Wie o tym każdy wopak, czy wartownik.
Przestań bredzić - specjalisto od wszystkiego.