Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    sp9nrb pisze:

    Panowie czytam wasze wypowiedzi i zaczynam się zastanawiać nad ponownymi egzaminami. Całkowita nieświadomość i lekceważenie zagrożeń. Kilkadziesiąt lat temu sankcje za radiostację były takie same jak za broń i materiały wybuchowe (za kwarc Oświęcim lub ołów bez wyroku). Później dorwali się do rządów politycy, gdzie wielu z nich nawet katechizmu swojej partii nie zna. Dzisiaj w dobie przesunięcia dużej części łączności z kablowej na radiową poziom zagrożeń nie zmalał a co więcej - wzrósł. Także wzrosły wymagania co do czystości częstotliwości, gdyż byle jakie zakłócenie powoduje wzrost stopy błędu do zerwania łączności włącznie. Czy gdyby nie problemy z ogólnie pojętą łącznością były by utrzymywane kosztowne instytucje międzynarodowe czy też krajowe? Jeżeli nieprawidłowości w funkcjonowaniu łączności mogą być przyczyną strat bezpowrotnych czy też dużych strat materialnych to można to wszystko puścić samopas? Ruch radioamatorski jest takim kwiatkiem do kożucha ale kwiaty urozmaicają szarą rzeczywistość, tylko, że też muszą przestrzegać zasad. Dlatego rozumiejąc realne zagrożenia powinniśmy nie szukać pretekstu likwidacji egzaminów ale szukać rozwiązań udoskonalających ten proces.



Halo Józek, tu ziemia.

Mają prawo nie wiedzieć co było kilkadziesiąt lat temu.
Właśnie dlatego że to było kilkadziesiąt lat temu.
Nie ma ustawowego obowiązku zajmowania się historią.

Też pamiętam sporo z tak zwanych dawnych czasów, ale nie mamy prawa wymagać, żeby zanim usiądą do radiostacji bili pokłony i dziękowali za to że żyją we względnej normalności i mogą mieć hobby.

Co do udziału i znaczenia krótkofalarstwa w zakłóceniach, proponuję wypuścić powietrze i zejść na normalny poziom.
Pisałem już o tym, ale przypomnę jak pięć lat temu wysoki urzędnik, jedna z ikon telekomunikacji polskiej powiedział mi "Wy krótkofalowcy nie stanowicie nawet 1% naszych spraw, ale chcielibyście aby poświęcać Wam 50% czasu. Nie mamy sił, pieniędzy, a przede wszystkim ochoty na zajmowanie się Wami i kontrolowanie. Rządźcie się sami póki nie ma skarg od nadawców zawodowych".
To bardzo mądry człowiek i darze go wielkim szacunkiem.
I chcialbym żeby te słowa zawsze były aktualne. Państwo daje możliwość korzystania z pasm, określa ogólne ramy tego korzystania, a resztę powinniśmy załatwić sami.
I zamiast mówić, że kiedyś za radio była kulka lub obóz to powinniśmy ludziom uświadamiać co jest do stracenia.

I jeszcze jedno.

    SP9NRB pisze:


    Także wzrosły wymagania co do czystości częstotliwości, gdyż byle jakie zakłócenie powoduje wzrost stopy błędu do zerwania łączności włącznie.


W czasie spotkań pewne postulaty były zbijane argumentem "możecie zakłócać wojsku".
Przedstawiciele Twojej firmy zapytani o ilość incydentów z udziałem krótkofalowców odpowiedzieli "nie notujemy, ale to nie problem bo w razie czego zmieniamy częstotliwość".

O jakiej czystości mówisz skoro rok w rok wzrasta poziom szumów i zakłóceń w wyniku wzrostu ilości urządzeń emitujących pole elektromagnetyczne?
Właśnie dlatego pojawiają się coraz to nowe protokoły emisji cyfrowych (nie MGM jak u krótkofalowców tylko prawdziwie cyfrowych) żeby dać sobie radę z poziomem zakłóceń.
Na ten ogólny poziom zakłóceń, gostek bekający na przemienniku praktycznie nie ma wpływu.


Podsumowując, nie likwidacja egzaminów tylko dostosowanie ich do realiów i przekazanie ich krótkofalowcom bo wiedzą lepiej od urzędników co jest potrzebne.
Historia IARU nie jest nikomu do szczęścia potrzebna. Zainteresowany pozna ją bez egzaminu.

Józek, odnosząc się do Twojego ulubionego porównania z egzaminami na uprawnienia, tam nie pyta się o Kodeks Hammurabiego tylko o aktualne przepisy.

Przy okazji pamiętajcie że w UKE także czytają forum PKI i mają gotowy argument "Nawet w Waszym środowisku nie ma co do tego zgody".
Mamy co mamy i nalezy mieć świadomość, że możemy to stracić.

P.S. Józek, na sam koniec

    SP9NRB pisze:


    Tu jeszcze taka dywagacja. Na egzaminie pań pierwsze pytanie powinno być: czy kocha pani męża i nie ma zamiaru się rozwieść. 2. Czy zna pani telegrafię (z reguły panie są lepszymi telegrafistkami od panów a legendy o nich do dziś trwają w środowiskach). 3. Czy pani wie, że jak pani narozrabia to i tak będzie odpowiadał mąż. (mąż i żona to jedno, tylko dlaczego tą stroną obrywającą najczęściej jest mąż).


Nie jestem feministką, ani feministą, ale ten seksistowski komentarz na końcu jest poniżej wszelkiego poziomu.
Oficerowi nie przystoją żarty i język których powstydziłby się nawet kapral.




  PRZEJDŹ NA FORUM