Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    sp3qfe pisze:

      sp9nrb pisze:

      (...)

      Obowiązki pisze przełożony podwładnym. I daje im do realizacji. Jeżeli zakres obowiązków tworzy się pod ludzi to bardzo często powstaje dziura. Także zakres obowiązków powinien być znany ludziom wcześniej aby wiedzieli na co się piszą. Tu problemem jest znajomość zakresu prac jakie są do wykonania. Pisząc obowiązki trzeba całość prac rozdzielić na stanowiska. Aby to zrealizować potrzebna jest wiedza byłych prezesów, byłych członków zarządu i GKR.
      Tylko takie postępowanie prowadzi do tytułu despoty lub super despoty. A rzucanie papierami i trudne rozmowy jednak od czasu do czasu się zdarzają.

      JAK


    Z jednej strony aż się prosi, aby
    a) do każdego stanowiska był publiczny opis: "Do zakresu zadań i kompetencji należy:", oraz niepubliczna rozpiska, co kto ma konkretnie zrobić w danej sytuacji, czyli zestaw działań do podjęcia.
    Moim zdaniem ten drugi dokument powinien być wersją minimum i stale aktualizowane wewnętrznie, np. co kto ma wykonać w przypadku przenosin członka z jednego OT do drugiego i cała procedura.

    Wydaje mi się, że jeśli coś takiego byłoby tworzone, to za jakiś czas gdy przyjdzie nowa osoba, to nikt nie będzie musiał jej tłumaczyć, i nie będzie wątpliwości co ma robić, tylko mniej więcej już będzie wiedział.


    b) z drugiej "a co mi zrobisz jak tego nie będę realizował?".
    Podsumowując, przychodząc o rozmowę o pracę z góry znasz zakres obowiązków, więc wiesz czego się spodziewać, tu podobnie, więc może pkt., b) nie miałby miejsca bytu?
    Zawsze można lekko pod daną osobę zmodyfikować zakresy zadań i kompetnecji. wesoły

    Miłego weekendu!


Armand,
jeśli chodzi o pkt a) to zgoda.To nawet więcej niż zdrowy rozsądek.

Ale ...
No właśnie, tych "ale" jest mnóstwo.Mnóstwo w sensie ilości zaniechań.
Dałeś bardzo ciekawy przykład procedury zmiany OT.Jej zwyczajnie nie ma
a ze swojej praktyki uważam, ze powinna byc dawno.Argumenty dlaczego pomijam.
Ciekawy przykład podał też Mariusz SP5ITI, a mianowicie DLACZEGO prace nad Statutem
Prezes powierzył v-ce d/s sportowych a nie d/s organizacyjnych (ITI).

Józek /NRB/ pisze, że "obowiązki pisze podwładnym przełożony".
Uwaga jest cenna.

W PZK taki zwyczaj był znany do Zjazdu w Kołobrzegu 2000r.
Wtedy po raz ostatni Zjazd uchwalił dokument znany jako "REGULAMIN ZG".
Tenże Regulamin określał precyzyjnie zadania Zarządu Głównego a w tym
/równie precyzyjnie/ zakresy obowiązków członków Prezydium.

Potem /mówiąc eufemicznie/ nasza organizacja doszła do wniosku, że bez sensu
jest wiązanie sobie rąk /cokolwiek by to nie znaczyło/ uchwalaniem tegoż dokumentu na Zjeździe.
No i od tego czasu PZK działa w trybie uproszczonym, Hi.
Konkluzja nasuwa sie następująca:wszystko można zrobić tylko po co sobie komplikować życie?
Lepiej konsekwentnie wszystko upraszczać.
Tylko że jak napisał Józek, to prowadzi "do despotyzmu"

A jeśli chodzi o punkt b) Armanda:
"b) z drugiej "a co mi zrobisz jak tego nie będę realizował?"

to dla mnie sprawa jest prosta. Mamy statut i GKR.
Moze statut jest lekko nieświeży i niedopasowany do rzeczywistości,
ale jest i jeśli sie tylko chce, jeśli jest wola zdyscyplinowania kogoś czy
rozliczenia z podjętych a niezrealizowanych zobowiązań,
to nie ma żadnego problemu.

Niestety brakuje woli.
A jak sie juz zdarzy wypadek przy pracy i pojawi się taki "Wariat" jak ITI,
to na wszelki wypadek daje sie Jego robotę komu innemu.ZAUFANEMU.

Bo mógłby to zwyczajnie spaprać czyli zrobić nie po myśli zlecającego.
I dlatego prędzej czy później SP5ITI MUSIAŁ ODEJŚĆ bo był zagrożeniem.
A ze jest porywczy, wiec specjalnie prowokować Go nie było trzeba.

Smutne, smutno, smuteczek.
Czyli żałobę ogłosić warto.
Andrzej eno


  PRZEJDŹ NA FORUM