Russian DX Contest
    sp9nrb pisze:

    Tylko oddziały KBW i MO uspokajały atmosferę.


Dawno dawno temu, gdy po raz pierwszy pojawił się w telewizji WC kwadrans Wojciech Cejrowskiego siedziałem, oglądałem i płakałem ze śmiechu... I przyszła do mnie moja żona i zapytała - z czego się śmiejesz (tu użyła rzeczownika, który mnie przymiotnikowo określił).
- No dawno takiego kabaretu nie widziałem - odparłem. - Jajcarz jakich mało...
- - Maćku, on tak na serio - rzekła najlepsza z moich żon
- Ależ skąd kochanie, przecież nikt na trzeźwo, publicznie by takich głupot nie wygadywał - odparłem
- Otóż mylisz się. Ten pan jak najbardziej na poważnie przedstawia swoje poglądy - odrzekła
Wyłączyłem zatem naiwnie włączony tryb rozrywkowy i zacząłem słuchać. I się zdziwiłem. On tak pier..ił na serio.
Teraz też się zastanawiałem, czy przypadkiem JAK nie drwi i nie prowokuje.
A potem przeanalizowałem pozostałe wypowiedzi i jedna nie. On tak na poważnie.

Zastanawiałem się kiedyś skąd się biorą tacy ludzie, fani Mietka Moczera, Mańka Reniaka (Pamiętasz jeszcze JAK Mariana?), Zwolennicy Bohdana Poręby, Zjednoczenia patriotycznego Grunwald i różnych takich potworków.
I przypomniałem sobie politechniczny dylemat pochodzący ze studium wojskowego politechniki śląskiej. Niby politechniczny a wojskowy. Niby wojskowy a fizyczny. Otóż przypomniał mi się szef studium, niejaki pułkownik Brożyna.
Paradoks (czy może raczej problemat) Brożyny brzmiał: "Jeżeli jednostką inteligencji jest jeden brożyna, to przyjmujemy, że inteligencja Brożyny wynosi minus 2 Megabrożyny"
I nie było w tym nic zaskakującego.
Przypomniały mi się też zaskakująco radosne opowieści starych wiarusów o "skopaniu tyłkow pepikom", o konieczności odebrania Zaolzia.
Ale najbardziej zapamiętałem polskiego pułkownika, którego ruski tępy kapitan stawiał do pionu - a ten się trząsł ze strachu. Na trzeźwo. Przed k... kacapskim kapitanem...
Potem ruski kapitan powiedział mi, że zrobił to dla jaj, tylko po to żebym zobaczył jakie mamy wojsko.

Jak byliśmy durni i młodzi, to jak wychodziliśmy na ulice to naiwnie - a może po to, żeby dodać sobie otuchy - wrzeszczeliśmy "Armia z nami" - próbując odróżnić ją od zomowców. Ale to było g... prawda.
Armia w przeważającej większości była wiernopoddańcza kacapom, trzęsąca tyłkami przed byle sowieckim oficerkiem i skrupulatnie wykonująca wszystkie rozkazy przychodzące z Moskwy.
I to w ludziach tamtej armii zostaje.
Potrafią dzisiaj mówić wzniośle o MO i KBW - bo to co im kiedyś zakodowano to zostało.
I została do dzisiaj apoteoza Moskwy - nieważne kto w niej dzisiaj rządzi.. Ważne, że wskazówki zawsze muszą pochodzić z Moskwy.
Były wyjątki. Takich też poznałem. Ale było ich mało i też się bali. Takim wyjątkiem był R.S. major, też ze studium wojskowego, który konsekwentnie udawał siedem razy głupszego niż był naprawdę.

Chyba cię rozumiem JAKu.
To były piękne dni a ty po prostu nie potrafisz odnaleźć dzisiaj nic równie pięknego. ,-)
Proponuję terapię. Serio. To pomaga.
Dzisiaj wyjątkowo przesyłam pozdrowienia.
Wrednie.
Z SHAPE, Mons, Belgia.
Można zazdrościć.
Odmaszerować.
mrn



  PRZEJDŹ NA FORUM