Zjazd Burzenin.
    djbpm pisze:


    Miałem już nie powtarzać, ale post miał tłumaczyć dlaczego niektórzy wolą kupić bilet na miejscu.


Ja Ciebie rozumiem.

Ale po kolei.
Staram się nie wchodzić w interakcję z /nie obraź się/ "nołnejmami" bo lubię wiedzieć do kogo się zwracam.
Ale lubię "Burzenin" więc napiszę.

Sam się nawet zastanawiałem, dlaczego nie na miejscu, ale wyjaśnienia Canisa przyjąłem bez wnikania
w szczegóły.Od poprzedniego "Burzenina" tyle sie zmieniło, ze nawet myśleć się nie chce jak się nie musi.

Najlepiej jak ma się doświadczenia "patrzenia z drugiej strony". Wtedy dużo, dużo łatwiej rozumie się
wszystkie "niby dziwolągi -zachciewajki" organizatorów.

Ja na ostatnim "Burzeninie" wydawałem identyfikatory z oczywiście "wielka pomocą wielu przyjaciół" .
Albo też ja pomagałem Im w wydawaniu. W ten sposób nabywa się pokory.Bo wydałeś większość ale zostało
ci jakieś 70.Zbliża się noc, a ty siedzisz jak dupek i co godzinę wydajesz jeden.A na drugi dzień
okazuje się, że połowa jest od dawna ale identyfikatory nie sa im do szczęścia potrzebne.
Tam gdzieś lecą jakieś wykłady, a Ty siedzisz jak dupek i czekasz.
W ten sposób wpisujesz się do kasty "tych co muszą" robić i wysłuchiwać.
Oczywiście, godzą się na to z własnej, nieprzymuszonej woli.
Ale ...

Sobota to dzień w którym pojawiało się drugie tyle osób albo dwa razy tyle.
To niezbyt wielki Ośrodek i z punktu widzenia organizatora trzeba nad tym tłumem zapanować i kontrolować go.
Nie dla przyjemności kontrolowania tylko ze względów bezpieczeństwa i mówiąc po ludzku
z instynktu samozachowawczego organizatorów.Czyli zwykłego "dupokryjstwa".
Po to aby uniknąć np. "eventów typu SLU" czy gorszych.
A przepisy i wymagania są dwa lata później bardziej rygorystyczne.

Chrapania nie da się wyeliminować.Wiem bo chrapię.Ale mieszkanie kiedyś w akademiku mnie zahartowało.
To niestety nie jedyna przeszkoda w spaniu.Większość uczestników jest dorosła i w dzień bierze udział
w programie, ale w nocy kwitnie życie towarzyskie i tego wyeliminować się nie da.
Nawet jak w pokoju nikt Ci nie chrapie, to za ścianą jest impreza.
To trzeba wliczyć w ryzyko pobytu.

Sam Ośrodek /jak większość tego typu obiektów/po dwóch latach covidka i jakiejś tam
dobrej czy złej zmiany na pewno "przędzie nie najlepiej". Więc nie stać go na jakiekolwiek
ryzyko finansowe typu sprzedaż obiadów w sobotę jak drzewiej bywało.

Niestety przyjazd swoim autem to nie luksus.Nasze hobby jest niestety drogie i coraz droższe.
Właściwie to niekoniecznie ale taki model przyjęliśmy jako środowisko.
Można i trzeba to optymalizować łącząc się w grupy, ale to zawsze jest ryzyko.
Z Burzenina miasta można dojść piechotą.Chodziłem sobie tam na spacery.
Ale to trochę czasu zajmuje i trzeba lubić długie spacery.
Mam znajomych, którzy znaleźli sobie zamieszkanie w okolicy.Ale z własnym autem.

Burzenin to faktycznie z punktu widzenia mieszkańca Warszawy czy Gliwic to zadupie.
No ale na początku tej zabawy o to chodziło.No i ilość uczestników była duuużo mniejsza.

Reasumując, to impreza bardziej elitarna niz powszechna i taką powinna zostać.

Jedyne, do czego namawiał bym organizatorów /zdając sobie oczywiście sprawę ze złożoności pomysłu/
aby te wykłady, które sie da zostały utrwalone i wrzucone do YouTube albo gdzieś.
Ale pomysł choć dobry uważam za trochę szalony i trudny do realizacji.
Choć pomarzyć warto i nawet trzeba.

Mam większy problem niż Ty.
Pojechał bym bez względu na wzgląd i koszty ale gdzie indziej mam "zaciągnięty hamulec" .

Mogę za to do woli "trzymać kciuki" za udana imprezę i za zadowolenie większości uczestników.

Andrzej eno



  PRZEJDŹ NA FORUM