Sens ćwiczeń "łączności kryzysowej" na PMR i CB
    sq6ade pisze:

    Pierwsze urządzenia quasi pmr czyli LPD 433 na UHF pojawiły się dużo później.


...oj tam, oj tam były "PMR-ki" bazarowe nawet z opcja telegrafii pan zielony




Ja co prawda też miałem wtedy jeszcze z lat dzieciństwa swoje "PMR-ki" Trop 2 (Unitra Warell), ale na akcje w 1997 jednak wybrałem wspomniane CB Radio jęzor

a smutne jest w tym wszystkim to że na tyle wypowiedzi zapewne po części osób które chcą kiedyś ratować świat oczko tylko jedna osoba napisała do czego można te PMR-ki użyć i owszem taka łączność jak najbardziej może być potrzebna i to częściej niż ta na dużym dystansie...

    canis_lupus pisze:


    Radia PMR sa do komunikacji w małej zwartej grupie na małym terenie, al ludzie próbują z tego DX-ować podczas tych testów.



Na koniec napiszę jedno - Panowie zanim zaczniecie jako "specjaliści" z papierami krytykować te CB radia i ludzi bez papierów to się zastanówcie.

No i by nie było - nie wywodzę się z CB Radia, bo krótkofalarstwem zainteresowałem się dużo wcześniej niż CB stało się popularne. Jak CB stało się mocno popularne to miałem już znak, więc nie mam jakiegoś interesu aby bronić CB.

Nie będę też ukrywał że mając już znak trochę się tym tematem zainteresowałem i poznałem trochę osób z kręgów jak to się wtedy mówiło "cymbał radia"...

Co nie zmienia faktu że bez silnej grupy osób z CB radia w powiecie Kamienna Góra (tutaj pozdrawiam jak ktoś to czyta z tej ekipy) jako krótkofalowcy którzy stanowiliśmy mniejszość niewiele byliśmy w stanie sami zrobić.

Nie jestem też do końca pewny kto wyszedł z pomysłem organizacji łączności i pomocy. Zdaje mi się że to też chyba wyszło od kolegów pracujących na CB - choć wtedy jakiegoś podziału wielkiego nie robiliśmy więc nie jestem pewny bo to mało istotne.

W sumie z tego co pamiętam kolega Adam SP6ORI i ja jako krótkofalowcy nawet byliśmy razem w komisji technicznej klubu CB w Kamiennej Górze - aby pomagać w kwestiach technicznych innym...

Więc jeszcze raz proszę przemyślcie zanim napiszecie coś o osobach które może do dzisiaj znaku nie mają, bo w 1997 wielu z nich często ryzykowało utratę samochodu, sprzętu, a nawet utratę życia jadąc gdzieś pomóc w niedostępne miejsca gdzie np. wojsku nie udało się dojechać - tutaj np. Marciszów - gdzie wojsku porwała rzeka amfibie, a nasza ekipa samochodami terenowymi sporo ryzykując dojechała.

Dodam że nikt wtedy nic nie ćwiczył przed tą powodzią, ale jak przyszedł kryzys bez podziałów byliśmy w stanie szybko się zebrać oraz coś zorganizować aby pomóc innym na tyle co potrafiliśmy.

Nawet z perspektywy czasu powiem że nie mieliśmy się czego wstydzić bo wyszło bardzo sprawnie (chyba obecnie nic bym nie zmienił) - oczywiście Urząd Miasta też w tym pomógł organizując miejsce na stacje bazową w urzędzie gdzie mogliśmy też odpocząć czy pokrywając opłaty za paliwo osobą które brały udział w akcji prywatnymi samochodami.

btw jakiejś globalnej łączności na KF nie pamiętam, przynajmniej u nas nie było - działaliśmy lokalnie bo akurat taka potrzeba była. Choć może w innych częściach kraju coś takiego było organizowane.


  PRZEJDŹ NA FORUM