Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    sp9eno pisze:

    KONIEC Świata
    OPOR pisze pozytywnie o PZK.
    Koniec, a może "nowy początek"?
    =====
    /tekst ze strony OPOR na FB/

    Fundacja OPOR
    Czy Polski Związek Krótkofalowców jest dziś potrzebny środowisku krótkofalarskiemu w Polsce? Analiza zasadności istnienia PZK w XXI wieku
    Polski Związek Krótkofalowców (PZK) istnieje od 1956 roku jako ogólnokrajowa organizacja zrzeszająca osoby fizyczne uprawiające krótkofalarstwo. Na pierwszy rzut oka jego istnienie wydaje się naturalnym dziedzictwem czasów, gdy państwo mocno reglamentowało dostęp do eteru, a krótkofalowcy, jako społeczność „inicjowanych”, potrzebowali jednego reprezentanta wobec władz. Jednak czy w realiach XXI wieku, liberalizacji przepisów, powszechnego dostępu do informacji i rozwoju setek alternatywnych inicjatyw, PZK nadal spełnia swoją funkcję? Czy jest potrzebny środowisku liczącemu 16 469 indywidualnych licencjobiorców, z których zaledwie 3380 pozostaje członkami Związku, mimo istnienia ok. 121 innych, często bardzo aktywnych, organizacji i klubów?

    I. Geneza i zasługi PZK – niepodważalny fundament
    Nie sposób zacząć tej analizy inaczej niż od oddania hołdu zasługom PZK dla rozwoju krótkofalarstwa w Polsce. Związek był nie tylko pośrednikiem w kontaktach ze strukturami państwowymi – od PRL-owskiego Ministerstwa Łączności po współczesny Urząd Komunikacji Elektronicznej – ale i promotorem działalności konstrukcyjnej, sportowej, ekspedycyjnej i edukacyjnej. To dzięki PZK w dekadach ograniczonej swobody obywatelskiej możliwa była szeroka aktywność klubowa, emisje okolicznościowe, szkolenia i zawody.
    Związek był przez lata reprezentantem Polski w strukturach międzynarodowych – przede wszystkim w International Amateur Radio Union (IARU) – i nadal pełni tę rolę formalnie. Przez wiele dekad PZK organizował egzaminy, nadzorował przydział znaków, wspierał krajowe i międzynarodowe zawody oraz współtworzył kulturę radioamatorską w Polsce.

    II. Zmiana paradygmatu: od monopolu do pluralizmu
    Jednakże wraz z upadkiem systemu centralnego sterowania i deregulacją dostępu do eteru, rola PZK zaczęła się zmieniać. Od lat 90. XX wieku obserwujemy dynamiczny rozwój lokalnych klubów, grup nieformalnych, fundacji i stowarzyszeń tematycznych. Liczba aktywnych podmiotów zajmujących się różnymi aspektami krótkofalarstwa – od radiowych łączności cyfrowych, przez konstruktorów anten, po edukację młodzieży – przekroczyła setkę. W wielu przypadkach to właśnie te nowe inicjatywy przejęły funkcje informacyjne, szkoleniowe czy promocyjne.
    W tym kontekście PZK jawi się często jako struktura anachroniczna – zbyt rozbudowana, zbyt biurokratyczna, zbyt zajęta sobą. Pomimo posiadania własnych środków (składki, 1,5% PIT, środki z odpłatnej działalności statutowej) i zaplecza organizacyjnego, nie zawsze nadąża za potrzebami młodszej generacji radioamatorów czy duchem czasu.

    III. Struktura organizacyjna i sposób działania – atut czy balast?
    PZK działa w formule stowarzyszenia osób fizycznych, z oddziałami terenowymi, prezydium, komisjami problemowymi i gremium zjazdowym. W teorii zapewnia to demokratyzację i przejrzystość. W praktyce jednak model ten bywa postrzegany jako zbyt zbiurokratyzowany, nieelastyczny, a czasem wręcz oderwany od realiów działalności społecznej. Utrzymanie struktur (zarządu głównego, sekretariatu, księgowości, delegatów) pochłania znaczne środki i czas, który mógłby być przeznaczony na realne działania w terenie.
    Dodatkowo, związek boryka się z problemem starzejącej się kadry kierowniczej oraz brakiem skutecznych mechanizmów inkubacji liderów z młodszych pokoleń. Zbyt mało energii poświęca się na programy rozwojowe, promocję nowoczesnych aspektów krótkofalarstwa (SDR, łączności satelitarne, edukacja STEAM), a zbyt dużo – na administrowanie.

    IV. Marginalizacja roli reprezentacyjnej i społecznej
    Jedną z podstawowych funkcji PZK miała być reprezentacja środowiska wobec administracji publicznej i wspieranie interesów krótkofalowców. Jednak dziś pytanie brzmi – czy jest on rzeczywistym rzecznikiem 16 tysięcy licencjonowanych nadawców, czy raczej reprezentantem własnych członków – 20% tej liczby? Gdy coraz więcej aktywnych grup i organizacji nie jest członkiem PZK, jego legitymacja reprezentacyjna staje się wątpliwa.
    W strukturach europejskich czy międzynarodowych, gdzie decyduje „przynależność narodowa” organizacji członkowskiej, taki stan rzeczy prowadzi do zgrzytów. PZK reprezentuje Polskę w IARU, ale niekoniecznie reprezentuje wszystkich polskich krótkofalowców.

    V. Plusy istnienia PZK – czego nie można lekceważyć
    Pomimo powyższych krytycznych uwag, należy uczciwie wskazać także zalety istnienia PZK:
    - Stabilność instytucjonalna – PZK istnieje od ponad 60 lat i jako jeden z nielicznych podmiotów zachował ciągłość działania.
    - Zasoby materialne i organizacyjne – infrastruktura (np. QSL biuro, siedziba, system ewidencji), know-how i doświadczenie organizacyjne mogą stanowić punkt odniesienia dla mniejszych organizacji.
    - Możliwość formalnego reprezentowania Polski w IARU i wobec UKE, co – pomimo deficytu legitymacji – daje szansę oddziaływania na poziomie legislacyjnym.
    - Programy współpracy z organizacjami zagranicznymi, obsługa zawodów międzynarodowych, organizacja wydarzeń takich jak SP DX Contest.

    VI. Alternatywy: federacja, sieć organizacji, nowa platforma?
    Czy zatem rozwiązaniem jest likwidacja PZK? Niekoniecznie. Bardziej zasadne wydaje się pytanie o jego reformę lub przekształcenie. W grę mogłaby wchodzić np. federacyjna forma organizacji ogólnopolskiej, w której członkami są stowarzyszenia, a nie osoby fizyczne. Taki model funkcjonuje np. w Czechach czy Niemczech i umożliwia oddolną reprezentację, większą różnorodność i rzeczywisty pluralizm.
    Inną opcją mogłoby być stworzenie sieci współpracy organizacji krótkofalarskich – niezależnych, ale współpracujących w wybranych obszarach: reprezentacja międzynarodowa, szkolenia, zawody, rozwój technologiczny.

    VII. Wnioski: potrzebna jest debata, nie stagnacja
    Nie chodzi o to, by deprecjonować zasługi PZK czy negować sens jego dalszego istnienia. Problemem nie jest sama instytucja, ale jej niedostosowanie do zmieniających się realiów. W środowisku krótkofalarskim brakuje dziś poważnej debaty o kierunku rozwoju, o potrzebie reformy struktur, o przyszłości reprezentacji. Młodsi radioamatorzy często wybierają kluby, grupy tematyczne, fundacje lub działają niezależnie – bo nie widzą wartości dodanej w przynależności do PZK. Starsze pokolenie bywa lojalne, ale często też bezradne wobec braku zmiany.
    Dlatego odpowiedź na pytanie postawione w tytule brzmi: tak, środowisko krótkofalarskie w Polsce potrzebuje ogólnokrajowej reprezentacji i wspólnoty – ale niekoniecznie w obecnej, skostniałej formie PZK. Potrzebuje organizacji nowoczesnej, inkluzywnej, dynamicznej i naprawdę oddolnej.
    Czas na odważną reformę – zanim kolejne pokolenia odejdą nie tylko od PZK, ale i od krótkofalarstwa jako takiego.
    ======

    Dzieje się, choć sezon ogórkowy w pełni.



Ten człowiek reprezentujący OPÓR ma nie tylko pieniądze na działalność ale też głowę na karku. Rozróżnia co to jest fundacja a co to stowarzyszenie. Jakie są prawa i obowiązki każdej z tych organizacji. Przy dobrym "dogadaniu współpracy" obie strony mogły by wiele zyskać. Nawet tu na forum jest kilku kolegów, którzy w takich rozmowach mogli by uczestniczy. Pytania, czy PZK jest gotowe do takich rozmów? A może było by dobrze wesprzeć kierunki deficytowe ale nośne propagandowo. A może szkolenie młodzieży? Przecież tak było za czasów komuny, gdy łowy na lisa była preferowane wśród młodzieży ale tylko do 18 lat.
Widzę tu jeden problem. że fundacja miała by prawo do wglądu w gospodarką co mogło by przyciąć co niektórym pazurki. Reszta to co najwyżej prywatnie na telefon. Aktualny numer jest na QRZ.com
JAK



  PRZEJDŹ NA FORUM