Przyjechałem do ojczyzny moich przodków i prawdopodobnie stracę swój znak wywoławczy.
Witam wszystkich kolegów krótkofalowców!

Nazywam się Józef Burkowski. Pochodzę z Kazachstanu. Obecnie mieszkam w Polsce. Przyjechałem tu wraz z rodziną. Przyjechaliśmy jako repatrianci. Aby wyjaśnić swoją obecną sytuację, najpierw krótko opowiem o sobie.
Urodziłem się 28 lipca 1968 r. w Kazachstanie. Moi rodzice byli Polakami z pochodzenia. Na początku II wojny światowej, razem ze swoimi rodzinami, zostali represjonowani i zesłani do Kazachstanu ze względu na narodowość. W 1956 r. zostali zrehabilitowani. Po ukończeniu szkoły średniej rozpocząłem naukę w technikum łączności w Ałma-Acie na kierunku «Łączność radiowa i radiofonia». Przy technikum działała zbiorowa radiostacja krótkofalarska, która wzbudziła moje zainteresowanie i wprowadziła mnie w świat radioamatorstwa. Ukończyłem naukę z najwyższą oceną i uzyskałem tytuł technika systemów łączności radiowej, co potwierdzono również w mojej książeczce wojskowej. Po studiach wróciłem do rodzinnego Krasnoarmejska w obwodzie kokczetawskim i rozpocząłem pracę w okręgowym węźle łączności. W miejscowym DOSAAF zdałem egzamin i w 1988 r. otrzymałem swój pierwszy znak wywoławczy UL7EDN.
W 1991 r., po rozpadzie ZSRR, utworzono Kazachską Państwową Inspekcję Telekomunikacyjną. Wtedy wymieniliśmy radzieckie licencje na kazachskie, a mi przydzielono znak UN7EDN. Późniejsze zmiany administracyjne – likwidacja obwodu kokszetawskiego, włączenie jego terenu do sąsiednich regionów i zmiana nazwy miasta Krasnoarmejsk na Tajynsza – wymusiły kolejną zmianę znaku. Ostatnim moim kazachskim znakiem był UN7CDN.
W 1992 r. ożeniłem się, a wraz z żoną – również polskiego pochodzenia – doczekaliśmy się dwóch synów. Gdy dorastali, cała rodzina zdecydowała się na powrót do ojczyzny naszych przodków, korzystając z ustawy o repatriacji.W międzyczasie ukończyłem Uniwersytet Północno-Kazachstański, zdobywając dyplom inżyniera telekomunikacji optycznej i łączności. Projektowałem i budowałem urządzenia łącznościowe, a zawodowo pracowałem jako inżynier w Kazachtelekomie oraz KEGOK.
W listopadzie 2020 r., w czasie pandemii COVID-19, przyjechaliśmy do Polski. Początkowo musieliśmy urządzić sobie życie od nowa i zaadaptować się do nowych warunków. W 2023 r. złożyłem wniosek o polski znak wywoławczy, załączając wymagane dokumenty – w tym kazachską licencję i jej tłumaczenie. Otrzymałem znak SN7CDN ważny przez dwa i pół roku, do końca 2025 r.
Chciałbym wyrazić szczególną wdzięczność koledze krótkofalowcowi, który pomógł mi po przyjeździe do Polski. Dziękuję mu z całego serca!
Siedem lat wcześniej, mieszkając jeszcze w Kazachstanie, starałem się pomóc koledze Francowi Linokowi w jego przeprowadzce do Polski – on również był krótkofalowcem (UN8CU).
Pod koniec tego roku złożyłem wniosek przez stronę internetową UKE, dołączając wszystkie wymagane dokumenty i podpisując całość elektronicznie. Po pewnym czasie otrzymałem pismo informujące, że zezwolenie radiowe nie może zostać wydane, ponieważ brakuje pewnych dokumentów.
Według informacji UKE mam obecnie dwie możliwości:
Zacząć wszystko od zera i ponownie podejść do egzaminów, mimo 37 lat uprawiania hobby i posiadania pierwszego znaku jeszcze w czasach ZSRR.
Pogodzić się z sytuacją, utracić znak wywoławczy i, choć to bardzo przykre, zakończyć swoją pasję.
Ta sytuacja mocno mnie zaskoczyła i nie wiem, co dalej robić. Mój przyjaciel jest chory, więc nie chcę go obciążać swoimi problemami. Dlatego zwracam się do Was, koledzy.
Może ktoś doradzi, jak wyjść z tej sytuacji?
Będę wdzięczny za wszelkie informacje.
73!
p.s. Ze wszystkich dokumentów zachowała mi się jedynie ta ostatnia licencja. W razie potrzeby mogę zwrócić się do Kazachstańskiej Federacji Sportów Radiowych (KFRR) o potwierdzenie znaków, lecz uzyskanie odpowiedzi może potrwać.


  PRZEJDŹ NA FORUM